czwartek, 31 lipca 2014

English Matters "English spoken today"


Tytuł: English Matters
Wydawnictwo: Colofrul Media
Opis: English Matters to dwumiesięcznik tworzony przez polsko-brytyjski zespół specjalnie dla wszystkich zainteresowanych nauką języka angielskiego. Jego treść stanowią różnorodne artykuły ilustrowane kolorowym materiałem zdjęciowym.
Ocena: -
Najnowsze wydanie English Matters poświęcone jest w całości językowi angielskiemu. Na początek dostajemy oczywiście sporą dawkę historii. Poznamy ważne osobistości, które na przestrzeni wieków miały ogromny wpływ na ten język. Dowiemy się też, dlaczego angielski to po prostu francuski ze śmiesznym akcentem. Read All About it - in the Tabloids serwuje nam nie tylko dawkę historii brukowców, ale także odsłania całą prawdę o ich zamiłowaniu do szokujących nagłówków oraz gier słownych. 

What's in a Language to artykuł o tym, jak duży wpływ na dzisiejsze słownictwo krajów nieangielskojęzycznych ma tenże język i jak bardzo sami "zangielszczamy" słowa, którym wcale nie jest to tak naprawdę potrzebne. Myślę, że wywodzi się to stąd, że język angielski jest bardzo plastyczny i nowe słowa można sobie samemu w potrzebie ulepić, w języku polskim jest to nieco trudniejsze. Osoby które cenią sobie poprawność językową raczej nie uciekają się do takich zabiegów, a nowomowę tolerują jedynie w wydaniu Norwida. Dalej mamy artykuł o przeklinaniu, który uświadamia, że nie warto "rzucać mięsem" w obcym języku, jeśli istnieje choćby cień szansy, że możemy coś przeinaczyć, a już za chwilę czytamy o slangu, skąd się wziął oraz kto i dlaczego go używał (zanim stało się to popularne we wszystkich grupach społecznych). Tak jak w poprzednim numerze, tak i w tym otrzymujemy możliwość nauki języka poprzez tekst piosenki. Tym razem jest to nauka slangu z Outkastem i Hey... Ya. Zostaje tutaj wyjaśniona między innymi kwestia używania do/don't przez native speakerów, kiedy ewidentnie powinni użyć does/doesn't. Moim zdaniem to zwykłe niedbalstwo i lenistwo, dlatego nie cierpię slangu. 

Dr. Phil - the Cure for the Modern Times? to tekst o znanym i uwielbianym przez Amerykanów psychiatrze Philu McGrow, który stał się sławny dzięki Oprah Winfrey, a który już niedługo potem dorobił się własnego programu. Każdy odcinek show to czterdzieści minut opowieści ludzi "po przejściach", coś jak nasze Rozmowy w Toku, z tym że może mniej żenujące. Głosy na temat programu są jednak podzielone. Jedni sądzą, że program jest jak najbardziej pomocny, gdyż jego goście odczuwają znaczną ulgę, mogąc wygadać się komuś, kto chętnie im pomoże i zaoferuje pocieszenie. Inni natomiast, że żeruje na nieszczęściu innych, lekarze zaś twierdzą, że czasem zdarzają się przypadki, którym nie można pomóc w ciągu jednego czterdziesto minutowego odcinka. Następny artykuł spodobał mi się chyba najbardziej, bo opowiada o homoseksualnych pisarzach, którzy za wszelką cenę nie chcieli ukrywać kim naprawdę są i jak tego typu literatura ewoluowała na przestrzeni lat. I chociaż niektórzy nadal kręcą nosem, to jednak homoseksualiści mogą śmiało mówić o swoich uczuciach bez strachu przed więzieniem. 

The Risk of Axing Questions - Nigerian Pidgin to artykuł, jak sama nazwa wskazuje, o Nigerii, najbardziej popularnym państwie Afryki, oraz różnorodności językowej, która tam panuje. Mówi się tam bowiem w aż 521 językach, przy czym angielski wciąż pozostaje językiem urzędowym. Ta różnorodność prowadzi do niedomówień, w konsekwencji czego wychodzą kwiatki językowe, które na pewno wywołają uśmiech na twarzy. Ostatnie dwa teksty mówią o ewolucji języka spowodowanej przez uzależnienie ludzi od pisania smsów oraz o programach komputerowych, które umożliwią nam naukę angielskiego oraz jak taki program nabyć, nie wydając przy tym fortuny. 

Czasopismo miałam możliwość przeczytać dzięki wydawnictwu Colorful Media.



Jako że za dwa tygodnie wyjeżdżam za granicę, byłam zmuszona zakończyć współpracę z wydawnictwem Colorful Media, więc to zapewne ostatni numer English Matters jaki tutaj recenzuję. Moja współpraca z wydawnictwem była krótka, ale sądzę, że owocna i chciałabym podziękować za możliwość nauki języka w sposób, który najbardziej mi odpowiada.

poniedziałek, 28 lipca 2014

China Miéville - Dworzec Perdido


Tytuł: Dworzec Perdido
Autor: China Miéville
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Opis: Od ponad tysiąca lat Parlament z pomocą brutalnej milicji sprawuje kontrolę nad społecznością robotników i artystów, szpiegów i żołnierzy, uczonych i magików, a także włóczęgów i prostytutek. Lecz oto w Nowym Crobuzon pojawia się kaleki przybysz z mieszkiem pełnym złota i zleceniem, którego niepodobna wykonać. Za jego sprawą, choć bez jego udziału, miasto dostaje się w szpony niepojętego terroru, a losy milionów obywateli zależą od garstki renegatów.
Ocena: 5-/6
Nowe Crobuzon. Metropolia. Centralny punkt świata Bas-Lag, w którym ludzie, zmutowani prze-tworzeni oraz obce rasy żyją koło siebie we względnej symbiozie. Miasto wiecznie spowite chmurami smogu i rządzone twardą ręką Parlamentu i milicji nie nastraja do odwiedzin, a mimo to zjawia się w nim tajemnicza postać rozpaczliwie szukająca pomocy. Odnajduje tu Isaaca Dana der Grimnebulina, ludzkiego naukowca, który rozpoznaje w Yagharku garudę, przedstawiciela rasy ludzi-ptaków żyjących w Cymek. Yagharek, jak się okazuje, utracił skrzydła, co było jego karą za zbrodnię, której się dopuścił. Zbrodnię "kradzieży wyboru drugiego stopnia z kompletnym nieposzanowaniem". Isaac nie rozumie, co to oznacza, ale postanawia pomóc garudzie, uznając jego przypadek za szalenie fascynujący, Yagharek bowiem nie chce zwyczajnych, doczepianych skrzydeł. On znów chce latać, nie będąc zależnym od żadnej maszyny, niezależnie od metody czy środków podjętych przez Grimnebulina. Naukowiec od razu zabiera się do pracy, korzystając z pomocy Lemuela Pigeona, który jest kontaktem Zaaca z przestępczym półświatkiem. Mężczyzna prosi Piegona, by ten dostarczył jak najwięcej różnorodnych próbek w postaci osobników, które posiadły zdolność latania. Lemuel puszcza informację w eter i już wkrótce pracownia Grimnebulina roi się od najróżniejszych skrzydlatych gatunków zamieszkujących Nowe Crobuzon. Szczególną uwagę naukowca przyciąga piękna, wielokolorowa gąsienica. Zupełnie przypadkiem odkrywa, że istota nie chce pożywiać się niczym, poza nowym, silnym narkotykiem, który ostatnio pojawił się w mieście. Najedzona, wielka i tłusta gąsienica zaczyna się przepoczwarzać. Isaac nie może doczekać się finalnego produktu tej przemiany, nie zdając sobie sprawy, że już wkrótce za jego sprawą w mieście zapanuje terror, jakiego dotąd Nowe Crobuzon nie widziało.

Dworzec Perdido to moje kolejne spotkanie z twórczością Chiny Miéville'a. Pierwszy raz zapoznałam się z nią, czytając Ambasadorię i już wtedy byłam pod wrażeniem, jest to bowiem twórczość oryginalna na tyle, że zasługuje na uwagę.  To jeden z tych autorów, z których dziełami warto się zapoznać, nawet pomimo braku zainteresowania gatunkiem, bo są jedyne w swoim rodzaju. Zastanawiam się czasem, w jaki sposób pracuje mózg autora, bo jakby nie było, trzeba mieć łeb, żeby wymyślić nowe nazwy dni tygodnia czy też miesięcy, że o zupełnie nowych rasach nie wspomnę. Do tego dochodzi steampunk i przygnębiająca aura swego rodzaju antyutopii, która towarzyszy nam od początku do końca powieści. Powiem tak: Dworzec Perdido to świetna przygoda. Nietuzinkowa fabuła, różnorodne, wielowymiarowe postacie, jedynym mankamentem jest to, że ta książka jest zwyczajnie za długa. To prawie 650 stron, a prawdziwa i konkretna akcja zaczyna się tak naprawdę pod sam koniec. Muszę przyznać, że przez większość czasu niestety się nudziłam i to między innymi dlatego przeczytanie tej książki zajęło mi tyle czasu. Opisy miasta, jego dzielnic i mieszkańców, owszem, są ciekawe, ale jak dla mnie było tego za dużo. Do tego dochodzą rozwleczone wątki, często zupełnie niepotrzebnie. Zatem skąd taka wysoka ocena, zapytacie. Ano stąd, że to naprawdę świetna powieść, koncept ciem żywiących się umysłami, wypijającymi myśli, sny i marzenia jest niesamowicie ciekawy, do tego autor opisuje ich punkt widzenia w taki sposób, że czytelnik jest w stanie zrozumieć ich motywy, a nawet współczuć. Takich konceptów jest wiele, ale mój ulubiony to chyba sposób, w jaki funkcjonuje Cymek, ojczyzna garudów.

Ukraść wybór to pozbawić kogoś możliwości wyboru… Zapomnieć o jego konkretnej sytuacji, uczynić go abstrakcyjnym, zapomnieć o tym, że wszyscy są elementami matrycy, że wszelkie czyny mają swoje konsekwencje. Nie wolno odbierać innej istocie możliwości wyboru… Przecież sama społeczność nie jest niczym innym, jak…sposobem na zapewnienie jednostkom… nam wszystkim… możliwości wyboru. [...] My, mieszkańcy pustyni, mamy znacznie mniej. Czasem głodujemy, czasem odczuwamy pragnienie. Ale wszelkie wybory, jakich możemy dokonać, są dla nas dostępne. Chyba że ktoś się zapomni, że nie pomyśli o realiach cudzego życia, że zachowa się tak, jakby był samotną jednostką…Kradnąc pożywienie, odbiera innym możliwość wyboru: jeść czy nie jeść? Kłamiąc, że nie widział zwierzyny, odbiera innym szansę na udane polowanie. Atakując kogoś bez powodu, odbiera mu możliwość bycia nieposiniaczonym albo życia bez strachu. Dziecko, które kradnie płaszcz najbliższej osobie, aby nocą podchodzić zwierza… – ciągnął garuda – także odbiera jej wybór noszenia lub nienoszenia płaszcza, ale czyni to z poszanowaniem, może nawet z nadmiernym poszanowaniem. Inne kradzieże wiążą się jednak zazwyczaj z nieposzanowaniem. Zabić… ale nie na wojnie czy w samoobronie, tylko… zamordować, znaczy potraktować kogoś z tak kompletnym, absolutnym nieposzanowaniem, że pozbawia się go nie tylko wyboru „żyć lub nie żyć w danym momencie”, ale wszystkich wyborów, których ofiara mogłaby dokonać, gdyby żyła… Wybór rodzi wybór.
[...] Ty powiedziałbyś, że zostałam zgwałcona, ale ja tak nie mówię, to słowo nic dla mnie nie znaczy. On ukradł mój wybór i za to został... osądzony. Wyrok był ciężki... tylko jeden jest gorszy od niego... Istnieje wiele rodzajów kradzieży wyboru mniej ohydnych niż ten i bardzo niewiele straszliwszych... Są i takie, które karze się w identyczny sposób, choć w większości niczym nie przypominają zbrodni Yagharka. Niektórych w ogóle nie uznałbyś za przestępstwo. Czyny bywają różne, ale wina jest jedna: kradzież wyboru. – Tłumaczyła Kar'uchai. – Wasi sędziowie, wasze prawa... seskualizują i sakralizują... dla nich jednostki są abstrakcyjne... nie liczy się matrycowa natura społeczeństwa... kontekst sytuacyjny odwraca ich uwagę od natury przestępstwa... nie ogarniają jej. 
Ten fragment zwrócił moją szczególną uwagę, bo czy i w naszym świecie nie jest tak samo? Często okoliczności, usposobienie czy pozycja w społeczeństwie mają ogromny wpływ na wyrok, podczas gdy przestępstwo jest przestępstwem i nic tak naprawdę tego nie zmieni. 

Kwestie techniczne. Ogólnie tłumaczenie jest na bardzo wysokim poziomie. Wydawnictwo jak zwykle się przyłożyło, jednak jest jedno "ale". Okazuje się, że problem sprawił zapis partykuły "nie" z przymiotnikami. 

Przypomnę jedynie, że "nie" z przymiotnikami piszemy łącznie, wyjątek
stanowią przymiotniki w stopniu wyższym i najwyższym.

Błąd niby niewielki, ale razi, szczególnie jeśli powtarza się bezustannie. Poza tym nie mam wydawnictwu nic do zarzucenia, powieść przetłumaczona i wydana jest porządnie. Czy przeczytam kolejne tomy? Nie wiem. Bardzo możliwe, ale na pewno nie w najbliższej przyszłości.

Komu polecam? Jak już powiedziałam wyżej - każdemu. Naprawdę warto się przemęczyć przez to tomiszcze, bo Dworzec Perdido to kawał bardzo porządnej literatury.

Seria "Nowe Crobuzon":

1. Dworzec Perdido ←
2. Blizna
3. Żelazna Rada

Książkę miałam możliwość przeczytać dzięki wydawnictwu Zysk i S-ka, któremu serdecznie dziękuję.



piątek, 25 lipca 2014

English Matters nr 47.


Tytuł: English Matters
Wydawnictwo: Colofrul Media
Opis: English Matters to dwumiesięcznik tworzony przez polsko-brytyjski zespół specjalnie dla wszystkich zainteresowanych nauką języka angielskiego. Jego treść stanowią różnorodne artykuły ilustrowane kolorowym materiałem zdjęciowym.
Ocena: -

klik po większe
Ten numer to jeden z ciekawszych, jakie do tej pory miałam okazję przeczytać. Zacznijmy od kategorii This and That, z której dowiemy się między innymi, jak odczytywać ułamki, kąty czy matematyczne symbole, co - nie oszukujmy się - przydaje się w codziennym życiu, szczególnie, jeśli sporo mówimy po angielsku. Znajdziemy tu także inspirujące cytaty i krótką listę produktów, która nie tylko przywołuje na usta uśmiech, ale także upewnia, że English Matters zdecydowanie nie jest czasopismem dla najmłodszych ;)

Gherkin
Kategoria People and Lifestyle to mieszanka różnych artykułów. Home Sweet Home - New Faces of Architecture rozwodzi się na temat nowości w świecie architektury. I tak znajdziemy tu na przykład The Kansas City Library, która wygląda jak wielka półka z książkami, czy też mojego ulubionego Korniszona (Gherkin), który bezustannie przewija się w Sherlocku, a który podobno wywołuje sprzeczne emocje (domyślam się, że chodzi o kształt, który większości na pewno nie kojarzy się z cygarem). Przeczytamy tu też o najwyższych budynkach, a także o tym, jak sprytni ludzie radzą sobie z coraz większą ciasnotą panującą w miastach, czyli o domach na wodzie i mini domkach na kółkach.

Kolejny artykuł w tej kategorii to wywiad z tatuażystą, a w następnym przeczytamy co nieco o Lorde oraz pouczymy się angielskiego, bazując na jej piosence Tennis Court, czyli moja ulubiona i wg mnie jedna z najbardziej efektywnych metod nauki języka.

Kategoria Culture to między innymi artykuł, który wyjaśni nam różnice między "brytyjskim" i "angielskim", serwując przy okazji sporą dawkę historii Wysp. Natomiast dział Language to artykuł, dzięki któremu dowiemy się, po co nam tak naprawdę Native Speaker, gdzie taką osobę znajdziemy, kiedy zacząć szukać i przede wszystkim za ile.

Dział Science to jeden z najciekawszych tekstów w tym numerze. Intelligence: More Than Just a Number - jak sama nazwa wskazuje - udowodni nam, że inteligencja to nie tylko numerek i nie można jej tak naprawdę określić za pomocą jednego testu. Naukowcy wyodrębnili co najmniej dziewięć typów inteligencji, a inteligencja logiczno-matematyczna jest tylko jedną z nich i wcale nie najważniejszą, jak się okazuje. Jestem skłonna zgodzić się z tą teorią, bo mimo że mój wynik testu na inteligencję był dość woski, to sami widzicie jak jest ;P

Royal Pavilion w Brighton
Kategoria Travel to między innymi Malta w pigułce, czyli historia tej urokliwej wyspy, a także krótki przewodnik po miejscach, które warto zobaczyć. Kolejny artykuł w tym dziale opisuje miejsca w Wielkiej Brytanii, które podczas pobytu przeniosą nas w najodleglejsze i najpiękniejsze zakątki kuli ziemskiej, bez potrzeby ruszania się z kraju. I tak udając się do Royal Pavilion w Brighton, poczujemy się jak ja Taj Mahal, a odwiedzając Seilebost Beach w Szkocji, powita nas widok rodem z Malediwów. Autorka tekstu co prawda zasugerowała, że temperatura jest tam znacznie niższa, co pozwoli zaoszczędzić nam na kremie do opalania, jednak nie radziłabym tego robić, bo jak każdy wie, promienie UVA i UVB nic sobie nie robią z temperatury i niszczą naszą skórę tak latem, jak i zimą bez względu na pogodę, więc przez okrągły rok, czy to w Wielkiej Brytanii, czy na Malediwach - krem z filtrem 50 ZAWSZE.

Dział Conversation Matters to tekst Flirting, czyli rozmówki przedstawiające, jak flirtować i jak nie flirtować po angielsku, chociaż moim zdaniem to właśnie ten przykład jak nie flirtować (dialog między panią Corney i panem Bumble z Olivera Twista) okazał się zabawny i całkiem atrakcyjny, cała reszta natomiast jest dość oklepana, szczególnie tzw. pick up lines, na które raczej nie poleci nikt z odrobiną oleju w głowie. Jest tu jednak sporo zwrotów, które na pewno przydadzą się podczas rozmowy z potencjalną randką.

I didn't want either *sniff*
Kategoria Leisure to artykuł o serialach popularnych wśród brytyjskich nastolatków. Na liście figurują między innymi Skins, Misfits, Pamiętniki Wampirów czy Doktor Who, który zyskał miano kultu, co w sumie mnie nie dziwi, bo kto nie kocha Doktora?

Ogólnie rzecz biorąc, numer jest bardzo udany. Cieszy mnie, że Colorful Media wychodzi naprzeciw swoim czytelnikom i na ich prośbę wprowadziło zapis fonetyczny trudniejszych słów. Część artykułów jak zwykle można pobrać w wersji mp3 na stronie wydawnictwa, bądź za pomocą kodu QR bezpośrednio na telefon. Na stronie znajdziemy także listę wybranych słów z tego numeru do pobrania w formacie pdf, a także ćwiczenia. English Matters jak zwykle nie zawiódł. 

linkwithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...