poniedziałek, 28 lipca 2014

China Miéville - Dworzec Perdido


Tytuł: Dworzec Perdido
Autor: China Miéville
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Opis: Od ponad tysiąca lat Parlament z pomocą brutalnej milicji sprawuje kontrolę nad społecznością robotników i artystów, szpiegów i żołnierzy, uczonych i magików, a także włóczęgów i prostytutek. Lecz oto w Nowym Crobuzon pojawia się kaleki przybysz z mieszkiem pełnym złota i zleceniem, którego niepodobna wykonać. Za jego sprawą, choć bez jego udziału, miasto dostaje się w szpony niepojętego terroru, a losy milionów obywateli zależą od garstki renegatów.
Ocena: 5-/6
Nowe Crobuzon. Metropolia. Centralny punkt świata Bas-Lag, w którym ludzie, zmutowani prze-tworzeni oraz obce rasy żyją koło siebie we względnej symbiozie. Miasto wiecznie spowite chmurami smogu i rządzone twardą ręką Parlamentu i milicji nie nastraja do odwiedzin, a mimo to zjawia się w nim tajemnicza postać rozpaczliwie szukająca pomocy. Odnajduje tu Isaaca Dana der Grimnebulina, ludzkiego naukowca, który rozpoznaje w Yagharku garudę, przedstawiciela rasy ludzi-ptaków żyjących w Cymek. Yagharek, jak się okazuje, utracił skrzydła, co było jego karą za zbrodnię, której się dopuścił. Zbrodnię "kradzieży wyboru drugiego stopnia z kompletnym nieposzanowaniem". Isaac nie rozumie, co to oznacza, ale postanawia pomóc garudzie, uznając jego przypadek za szalenie fascynujący, Yagharek bowiem nie chce zwyczajnych, doczepianych skrzydeł. On znów chce latać, nie będąc zależnym od żadnej maszyny, niezależnie od metody czy środków podjętych przez Grimnebulina. Naukowiec od razu zabiera się do pracy, korzystając z pomocy Lemuela Pigeona, który jest kontaktem Zaaca z przestępczym półświatkiem. Mężczyzna prosi Piegona, by ten dostarczył jak najwięcej różnorodnych próbek w postaci osobników, które posiadły zdolność latania. Lemuel puszcza informację w eter i już wkrótce pracownia Grimnebulina roi się od najróżniejszych skrzydlatych gatunków zamieszkujących Nowe Crobuzon. Szczególną uwagę naukowca przyciąga piękna, wielokolorowa gąsienica. Zupełnie przypadkiem odkrywa, że istota nie chce pożywiać się niczym, poza nowym, silnym narkotykiem, który ostatnio pojawił się w mieście. Najedzona, wielka i tłusta gąsienica zaczyna się przepoczwarzać. Isaac nie może doczekać się finalnego produktu tej przemiany, nie zdając sobie sprawy, że już wkrótce za jego sprawą w mieście zapanuje terror, jakiego dotąd Nowe Crobuzon nie widziało.

Dworzec Perdido to moje kolejne spotkanie z twórczością Chiny Miéville'a. Pierwszy raz zapoznałam się z nią, czytając Ambasadorię i już wtedy byłam pod wrażeniem, jest to bowiem twórczość oryginalna na tyle, że zasługuje na uwagę.  To jeden z tych autorów, z których dziełami warto się zapoznać, nawet pomimo braku zainteresowania gatunkiem, bo są jedyne w swoim rodzaju. Zastanawiam się czasem, w jaki sposób pracuje mózg autora, bo jakby nie było, trzeba mieć łeb, żeby wymyślić nowe nazwy dni tygodnia czy też miesięcy, że o zupełnie nowych rasach nie wspomnę. Do tego dochodzi steampunk i przygnębiająca aura swego rodzaju antyutopii, która towarzyszy nam od początku do końca powieści. Powiem tak: Dworzec Perdido to świetna przygoda. Nietuzinkowa fabuła, różnorodne, wielowymiarowe postacie, jedynym mankamentem jest to, że ta książka jest zwyczajnie za długa. To prawie 650 stron, a prawdziwa i konkretna akcja zaczyna się tak naprawdę pod sam koniec. Muszę przyznać, że przez większość czasu niestety się nudziłam i to między innymi dlatego przeczytanie tej książki zajęło mi tyle czasu. Opisy miasta, jego dzielnic i mieszkańców, owszem, są ciekawe, ale jak dla mnie było tego za dużo. Do tego dochodzą rozwleczone wątki, często zupełnie niepotrzebnie. Zatem skąd taka wysoka ocena, zapytacie. Ano stąd, że to naprawdę świetna powieść, koncept ciem żywiących się umysłami, wypijającymi myśli, sny i marzenia jest niesamowicie ciekawy, do tego autor opisuje ich punkt widzenia w taki sposób, że czytelnik jest w stanie zrozumieć ich motywy, a nawet współczuć. Takich konceptów jest wiele, ale mój ulubiony to chyba sposób, w jaki funkcjonuje Cymek, ojczyzna garudów.

Ukraść wybór to pozbawić kogoś możliwości wyboru… Zapomnieć o jego konkretnej sytuacji, uczynić go abstrakcyjnym, zapomnieć o tym, że wszyscy są elementami matrycy, że wszelkie czyny mają swoje konsekwencje. Nie wolno odbierać innej istocie możliwości wyboru… Przecież sama społeczność nie jest niczym innym, jak…sposobem na zapewnienie jednostkom… nam wszystkim… możliwości wyboru. [...] My, mieszkańcy pustyni, mamy znacznie mniej. Czasem głodujemy, czasem odczuwamy pragnienie. Ale wszelkie wybory, jakich możemy dokonać, są dla nas dostępne. Chyba że ktoś się zapomni, że nie pomyśli o realiach cudzego życia, że zachowa się tak, jakby był samotną jednostką…Kradnąc pożywienie, odbiera innym możliwość wyboru: jeść czy nie jeść? Kłamiąc, że nie widział zwierzyny, odbiera innym szansę na udane polowanie. Atakując kogoś bez powodu, odbiera mu możliwość bycia nieposiniaczonym albo życia bez strachu. Dziecko, które kradnie płaszcz najbliższej osobie, aby nocą podchodzić zwierza… – ciągnął garuda – także odbiera jej wybór noszenia lub nienoszenia płaszcza, ale czyni to z poszanowaniem, może nawet z nadmiernym poszanowaniem. Inne kradzieże wiążą się jednak zazwyczaj z nieposzanowaniem. Zabić… ale nie na wojnie czy w samoobronie, tylko… zamordować, znaczy potraktować kogoś z tak kompletnym, absolutnym nieposzanowaniem, że pozbawia się go nie tylko wyboru „żyć lub nie żyć w danym momencie”, ale wszystkich wyborów, których ofiara mogłaby dokonać, gdyby żyła… Wybór rodzi wybór.
[...] Ty powiedziałbyś, że zostałam zgwałcona, ale ja tak nie mówię, to słowo nic dla mnie nie znaczy. On ukradł mój wybór i za to został... osądzony. Wyrok był ciężki... tylko jeden jest gorszy od niego... Istnieje wiele rodzajów kradzieży wyboru mniej ohydnych niż ten i bardzo niewiele straszliwszych... Są i takie, które karze się w identyczny sposób, choć w większości niczym nie przypominają zbrodni Yagharka. Niektórych w ogóle nie uznałbyś za przestępstwo. Czyny bywają różne, ale wina jest jedna: kradzież wyboru. – Tłumaczyła Kar'uchai. – Wasi sędziowie, wasze prawa... seskualizują i sakralizują... dla nich jednostki są abstrakcyjne... nie liczy się matrycowa natura społeczeństwa... kontekst sytuacyjny odwraca ich uwagę od natury przestępstwa... nie ogarniają jej. 
Ten fragment zwrócił moją szczególną uwagę, bo czy i w naszym świecie nie jest tak samo? Często okoliczności, usposobienie czy pozycja w społeczeństwie mają ogromny wpływ na wyrok, podczas gdy przestępstwo jest przestępstwem i nic tak naprawdę tego nie zmieni. 

Kwestie techniczne. Ogólnie tłumaczenie jest na bardzo wysokim poziomie. Wydawnictwo jak zwykle się przyłożyło, jednak jest jedno "ale". Okazuje się, że problem sprawił zapis partykuły "nie" z przymiotnikami. 

Przypomnę jedynie, że "nie" z przymiotnikami piszemy łącznie, wyjątek
stanowią przymiotniki w stopniu wyższym i najwyższym.

Błąd niby niewielki, ale razi, szczególnie jeśli powtarza się bezustannie. Poza tym nie mam wydawnictwu nic do zarzucenia, powieść przetłumaczona i wydana jest porządnie. Czy przeczytam kolejne tomy? Nie wiem. Bardzo możliwe, ale na pewno nie w najbliższej przyszłości.

Komu polecam? Jak już powiedziałam wyżej - każdemu. Naprawdę warto się przemęczyć przez to tomiszcze, bo Dworzec Perdido to kawał bardzo porządnej literatury.

Seria "Nowe Crobuzon":

1. Dworzec Perdido ←
2. Blizna
3. Żelazna Rada

Książkę miałam możliwość przeczytać dzięki wydawnictwu Zysk i S-ka, któremu serdecznie dziękuję.



7 komentarzy:

  1. Nieee, nie przekonasz mnie. Właśnie kończę czytać książkę Anne Rice o wampirze Lestacie i mimo tego, że była mi zewsząd polecana, to czyta się ją fatalnie. Tutaj też czuję, że to będzie niezły usypiacz. Wiem że to nieładnie z mojej strony, ale staram się unikać piszących kobiet. Mają jakiś taki rozwlekły styl i przejechałem się na ich książkach już kilka razy. Feministki mogą mnie teraz skrytykować, ale to nie zmieni mojego podejścia - faceci stanowczo bardziej trafiają w mój gust (czytelniczo oczywiście :P)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszących kobiet? Przecież to facet jest. Poza tym rozmawiasz z feministką, więc miej się na baczności :D Mieville na pewno nie jest dla każdego, ale mimo wszystko uważam, że warto zapoznać się z jego twórczością.

      Usuń
    2. Zmyliło mnie imię China :/ Zawsze mi się ono kojarzyło z kobietą, dlatego nawet nie brałem w łapy :P

      Możemy sobie walić jakimiś bajkami o równości itd, ale faktem jest, że książki pisane przez faceta i kobietę będą się od siebie różniły. I ja wolę te spod ręki faceta, bo zdecydowanie łatwiej mi jest wczuć się w jego tok myślenia.

      Usuń
    3. No normalne, że się będą różniły, ale myślę, że mężczyzna może pisać tak samo pięknie o miłości jak kobieta, a kobieta może pisać równie dobrą fantastykę, co mężczyzna. W końcu jakby nie patrzeć, prekursorką fantastyki naukowej była Mary Shelley i jej Fraknkenstein ;)

      Usuń
    4. Aj, no jasne że może. W kryminałach jest Christie, w fantastyce Kossakowska, w thrillerach zaistniała ostatnio Sarah Lotz - panie potrafią świetnie pisać i w to nie wątpię, ale częściej trafiam na dobre pozycje od mężczyzn, których z kolei mógłbym wymieniać o wiele dłużej. Nie twierdzę, że wcale nie czytam książek pisanych przez kobiety, ale z prostego rachunku wynika, że mam mniejsze szanse trafienia na dobrą książkę u nich, niż u facetów :P

      Usuń
    5. Bo wychodzisz z założenia, że mężczyzna napisze książkę lepiej niż kobieta :D A prawda jest taka, że facetowi zawsze łatwiej będzie wydać fantasy niż kobiecie. Przykład? J.K. Rowling, którą odesłano z kwitkiem dwanaście razy i której książka w końcu została wydana tylko dlatego, że dyrektora ubłagała jego ośmioletnia córka. Stereotypy, niestety, pozbawiają nas wielu dobrych rzeczy ;)

      Usuń
    6. No nie wiem, wielu pisarzy też miało kłopoty z wydaniem książki - nie jest to domena kobiet. King, Golding, Orwell - wszyscy zmagali się z tym problemem. O Rowling się mówi, bo jest obecnie najbardziej popularna. Ale nie jest żadnym wyjątkowym przypadkiem. Ogólnie to właśnie stąd się biorą stereotypy, że Ty powiesz, iż kobietom jest trudniej, gdy w rzeczywistości świetna twórczość niezależnie od płci, znajdzie drogę do wydawnictwa. Przyznaję wszem i wobec, że Rowling stworzyła świetny cykl, nasza Cherezińska także, ale to wciąż mniejsza liczba przypadków, niż w przypadku facetów (chodzi mi o proporcje). Ja nie jestem też jakimś szowinistą, który kompletnie nie czyta niczego spod kobiecej ręki. Z tym że jeśli mam zaryzykować i wziąć kryminał od nieznanej mi autorki lub nieznanego mi autora, zawsze wybiorę faceta. Głównie dlatego, że wiem czego mogę się spodziewać.
      Wiem, że nie mam konkretnych argumentów, żeby to wytłumaczyć, ale spróbuję. To jest tylko taki przykład, ale znalazł potwierdzenie w co najmniej kilku tytułach, które czytałem:
      Kobieta: opisuje zastawę, filiżaneczki, firanki, kwiatki, które stoją w domu ofiary itd. Do tego jest zwykle niezbyt brutalna. Często w kryminałach pań ofiara ponosi śmierć poprzez otrucie albo strzał z odległości - takie dość czyste, standardowe morderstwo.
      Facet: opisuje samochód, konstrukcję broni, bary i kluby. Zwykle bardzo brutalne opisy ze sceny zbrodni. Krew, flaki i ogólna wesołość. Morderca jest zwykle psychopatą, którego frustrację piszący facet jest w stanie zrozumieć/wyobrazić sobie. W dodatku o wiele częściej zabija w bezpośredniej konfrontacji i w bardzo wymyślny sposób. Nie ukrywam, że wolę tę drugą wersję i znacznie częściej znajduje ją u facetów - proste :D

      Usuń

Zostaw po sobie ślad, wszelkie komentarze są bardzo mile widziane :)

linkwithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...