Autor: Graham Masterton
Tytuł: Wizerunek zła
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy REBIS
Opis książki: Grayowie zamówili portret rodzinny i celowo odnaleźli i wykorzystali zamiłowania malarza, a także jego umiejętności. Za jej sprawą rodzina starzeje się... wyłącznie na płótnie. Początkowo zaskoczeni, Grayowie bezwzględnie wykorzystują swoją nieśmiertelność. Doprowadzeni do rozpaczy okoliczni mieszkańcy kradną im w końcu magiczny obraz i grożąc jego zniszczeniem, zmuszają ich do opuszczenia Europy. Ale siedemdziesiąt lat później demoniczna rodzina powraca, by się ratować...
Ocena: 5,5/6
Dobrze sobie czasem przypomnieć książkę, którą czytało się
lata temu i zapamiętało jako kawał dobrej literatury. Przeczytawszy „Wizerunek
zła” raz jeszcze, nadal jestem tego samego zdania.
Książka opowiada o Vincencie Pearsonie, którego rodzina od pokoleń
zajmuje się handlem obrazami. Vincent to rozwodnik po czterdziestce, który nie
stroni od pięknych kobiet i drogich trunków, w życiu natomiast kieruję się
instynktem, dzięki czemu jego galeria sztuki prosperuje tak dobrze.
Pewnego dnia pod nieobecność Pearsona do galerii przychodzi
kobieta, która kustoszowi wydaje się piękna, niezwykła, wytworna i niemalże
nierealna. Przedstawia się jako Sybil Vane i poszukuje obrazu. Jednak nie ma
być to byle jakie malowidło, dama mówi konkretnie, o jaki obraz jej chodzi – dwunastoosobowa
rodzina sportretowana na tle szkarłatnego udrapowania, obraz, którego Vincent,
a także jego ojciec przyrzekli strzec jak oka w głowie. Dlaczego? Co takiego
kryje obraz? Dlaczego jest tak wyjątkowy i do czego posunie się tajemnicza
kobieta, by go zdobyć?
Jeżeli ktokolwiek czytał „Portret Doriana Graya”, domyśla
się już, o czym będzie książka. Jeśli mam być szczera, to czytając „Wizerunek
zła” odniosłam wrażenie, że uczeń przebił mistrza. Jest to naprawdę świetna
książka, w której Masterton popuścił wodze fantazji. Mamy tu horror, romans,
fantastykę, dramat; to wszystko w połączeniu z piórem Mastertona tworzy bardzo
ekscytującą mieszankę, która trzyma w napięciu od początku do samego końca.
Fabuła została poprowadzona znakomicie. Im dalej, tym wątki
zazębiały się ze sobą coraz bardziej, co sprawia, że człowiek siedzi jak na
szpilkach i nie może oderwać się od lektury, będąc ciekawym, co wydarzy się
dalej, a dzieje się tu naprawdę dużo i jest bardzo zaskakująco. A ostatnie
rozdziały to po prostu miód na moje serce po tych wszystkich kiepskich tworach,
które przeczytałam w ostatnich latach.
Grayowie, których opisał Masterton, są nieczuli, zimni i źli
do szpiku kości i to naprawdę się czuje. Bohaterowie powieści są porządnie
przedstawieni i mają własne charaktery, nie znajdziemy tu płytkości postaci, za
to gwarantuję, że podczas czytania wypłyniecie na ocean rozbuchanego ego, a
twarz będzie smagał Wam wiatr próżności, tak dobrze jest to napisane.
Jeśli myślicie, że Masterton bezczelnie ukradł postaci
Oscarowi Wilde’owi, to Was zawiodę. Nikt z „Wizerunku zła” nie pojawia się w „Portrecie
Doriana Graya”, mało tego – sam Wilde zostaje wspomniany w książce wielokrotnie
i odgrywa w niej swoją rolę. Muszę przyznać, że Oscar Wilde i jego twórczość
zostały wplątane w „Wizerunek zła” po mistrzowsku i ten zabieg ogromnie mi się
spodobał.
Co mi się nie spodobało, to już sprawy czysto techniczne. W
pewnych momentach tłumaczenie leżało i aż się prosiło, żeby coś z tym zrobić.
Jeśli chodzi o gramatykę, to tragedii nie było, natomiast jeśli idzie o
ortografię, cóż, tu sprawa ma się już nieco gorzej. Jestem w stanie zrozumieć,
że w Polsce książka została wydana we wczesnych latach dziewięćdziesiątych i
wtedy zasady ortografii i gramatyki rządziły się nieco innymi prawami i
naprawdę nie miałabym pretensji, gdybym czytała pierwsze wydanie (jak to
zrobiłam za pierwszym razem), ale czytałam ebooka, a jako że jest to dość młoda
forma czytania książek, to miło byłoby, gdyby ktoś poczuł się do
odpowiedzialności i po prostu poprawił błędy, które są naprawdę rażące.
Podsumowując: czy „Wizerunek zła” to książka warta
przeczytania? Absolutnie tak. Gorąco polecam każdemu, kto lubuje się w fantastyce
czy horrorze ze sporą dozą tajemniczości i mroku. Świetna lektura, od której
ciężko się oderwać i mimo że dość stara, to pomysł powiewa świeżością. A może
właśnie dlatego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad, wszelkie komentarze są bardzo mile widziane :)