czwartek, 8 sierpnia 2013

"Hannibal" zbiorczo

Nie mam pojęcia, od czego tutaj zacząć, zaczynam pisać już chyba po raz trzeci i ciągle wychodzi mi z tego bardzo chaotyczna kloaka, więc jeśli tak samo będzie i tym razem - przepraszam, ale jednocześnie zaznaczam, że nie będzie to długi wpis.

Zacznę może od tego, że w ramach przerwy w czytaniu urządziłam sobie maraton filmowy. Wcale nie zamierzałam oglądać "Milczenia owiec", ale tak się złożyło, że był to pierwszy film, który wpadł mi w oko, kiedy spoglądałam na półkę z DVD.

Cokolwiek nie napisałabym o Hannibalu, będzie to brzmiało infantylnie i zapewne bardzo irytująco. Jeśli czytaliście "O mnie" to już wiecie, a jeżeli nie, to zaraz się dowiecie, że jestem typową "fangirl", więc o Lecterze wypowiadałabym się w samych superlatywach, bo to jedna z niewielu postaci, które są ze mną odkąd pamiętam i mimo że jako dziecko Hannibal mnie przerażał, a wzrok Hopkinsa paraliżował, tak z wiekiem strach przerodził się w coś w rodzaju fascynacji. Uwielbiam Lectera. Uwielbiam to, że z jednej strony jest bezwzględnym socjopatą, a z drugiej czarującym i niemalże czułym dżentelmenem. Przepadam za trzema pierwszymi częściami Hannibala, czwartą jednak uważam za dość nietrafioną. Film sam w sobie jest dobry i przyjemnie się ogląda, ale oglądając odczuwałam jakiś straszny brak (i nie chodzi tu jedynie o brak Hopkinsa).

Teraz o serialu. Zaczęłam oglądać wczoraj, skończyłam dzisiaj. Mimo iż uważam, że serial jest genialny, to jednak czuję się nieswojo. Oczywiście jest tutaj całe mnóstwo odniesień do oryginalnego Hannibala i każdy, kto widział film choć raz, będzie wiedział, co mam na myśli. Rzecz w tym, że odniesienia są... dziwne, nie umiem tego inaczej ująć, i ani myślę zdradzać konkretów! Natomiast tym, co ujmie fanów Hannibala, to sama końcówka 13 odcinka ;)

Teraz o samym Hannibalu. Nie ma on w sobie nic z czaru filmowego Hannibala. To okrutny i bezwzględny manipulant, natomiast oglądanie go podczas gotowania... cóż, to już inna bajka. To trochę jak oglądanie Nigelli Lawson gotującej BARDZO ekskluzywne dania, jednak mimo wszystko darowałabym sobie kanapkę z sopocką podczas oglądania. Mięso ciężko przechodzi przez gardło.

Na pochwałę zasługują bardzo "bogate" halucynacje Willa Grahama, aktorstwo zarówno Dancy'ego jak i Mikkelsena, że o zdjęciach nie wspomnę. Serial to majstersztyk, ale nie ma sensu porównywać go z filmem, to niejako dwa odrębne tematy, zresztą wydaje mi się, że większość osób, które widziały serial i film, będą tego samego zdania, bo i odczucia towarzyszące oglądaniu są całkiem inne. Serial jest przede wszystkim o wiele bardziej brutalny, a sceny dosadne, makabryczne, ale i szalenie pomysłowe.

Ze wstydem przyznaję się, że nie przeczytałam jeszcze książek, ale to się wkrótce zmieni.

Przepraszam za chaos panujący w tym poście. Jak znam siebie, nie napisałam większości tego, co chciałam napisać.

P.S. Nie traktujcie tego jak recenzji, bo to nie jest recenzja. Bardziej zachęta do dyskusji ;)

6 komentarzy:

  1. Film był świetny. Do serialu wciąż się przybieram. Słyszałem raczej pozytywne opinie :) Orientujesz się może, czy są w planach kolejne sezonY?

    OdpowiedzUsuń
  2. Serialu nie oglądałam i jakoś mnie nie ciągnie. Filmy wszystkie zaliczyłam, chociaż pozostałam fanką "Milczenia owiec". Książki również zaliczyłam i podobnie jak z filmami najbardziej podobały mi się dwie pierwsze części.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. widziałam dwa odcinki serialu, ale powiem szczerze, że wrażenia na mnie nie zrobił. może jeszcze za wcześnie go opiniować, jednak czegoś w nim brakuje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie dałem rady serialowi, niestety, przestałem oglądać po kilku odcinkach. Postać Hannibala ma ogromny potencjał, więcej nawet - sam Mikkelsen jako aktor miał ogromny potencjał by udało się tutaj stworzyć coś kultowego, ale serial już na etapie scenariusza ma naprawdę niewiele do zaoferowania, postaci są niewyraźne i niemal modelowe. Słowem, dla mnie lipa :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam do tej pory "Czerwonego smoka" i "Hannibala", a filmy po prostu wielbię, ubóstwiam od pierwszego obejrzenia. Znam je na pamięć, a oglądanie za każdym razem sprawia mi taką samą przyjemność - mam do nich wielki sentyment. Podobnie jak u Ciebie - kiedy byłam mała, cholernie bałam się Hopkinsa w tych filmach :) Teraz grana przez niego postać mnie fascynuje, można o niej pisać i pisać. Do serialu nie mogłam na początku przywyknąć, Mads jest ok, ale dla mnie ekranowy Hannibal jest tylko jeden :)

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad, wszelkie komentarze są bardzo mile widziane :)

linkwithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...