Tytuł: Tak blisko...
Autor: Tammara Webber
Wydawnictwo: Jaguar
Opis książki: Poruszający i niebanalny romans obyczajowy skierowany do młodych kobiet. Bestseller – prawie osiemset opinii na Amazonie, w tym ponad sześćset pięciogwiazdkowych. Książka o miłości, odwadze i poczuciu winy, które mogą zmienić całe ludzkie życie.
Kiedy Jacqueline przyjechała za swoim chłopakiem, do college’u, nie spodziewała się, że po dwóch miesiącach Brad zakończy wieloletni związek. Teraz musi odnaleźć się w zupełnie obcej rzeczywistości – jest singielką, studiuje ekonomię zamiast muzyki, a byli znajomi traktują ją jak powietrze.
Ocena: 3+/6
Jakiś czas temu (już bardzo dawno temu właściwie) otrzymałam
od Jaguara książkę, ale z braku czasu odłożyłam ją na półkę i tak zerkałam
codziennie w jej stronę. Przyciągała okładką i opisem, więc w przypływie
czytelniczej weny sięgnęłam i połknęłam w dobę z kawałkiem. Ale do rzeczy.
Jaqueline poznajemy w momencie, gdy przeżywa najlepsze
chwile swojego życia, innymi słowy – studia. Dziewczyna jest uzdolnionym
muzykiem, jednak nie zdecydowała się na szkołę typowo muzyczną; wybrała
uniwersytet stanowy, by być jak najbliżej swojego chłopaka Kennedy’ego, z którym jest w związku już od czasów liceum,
a któremu marzy się kariera polityczna. Jackie dostrzega, że od jakiegoś czasu
Kennedy zachowuje się inaczej, jest bardziej powściągliwy, oschły, jednak
decyduje się to zignorować, tłumacząc chłopaka ciężką pracą nad przygotowaniami
do egzaminów. Pewnego popołudnia chłopak otwiera się przed Jaqueline i daje jej
jasno do zrozumienia, że związek monogamiczny w tym wieku nie bardzo mu służy,
że zanim rozpocznie karierę polityczną, musi się wyszaleć, bo potem nie będzie
miał na to szans. Dziewczyna, w stanie kompletnego szoku i załamania, opuszcza
zajęcia i nie przychodzi na egzaminy, robiąc sobie spore zaległości. Jakby tego
było mało, impreza Halloweenowa, na której miała być kierowcą swojej
przyjaciółki, kończy się dla Jackie kompletną porażką. Wracając po ciemku do
auta, dziewczyna zostaje zaatakowana przez pijanego kolegę, który zgwałciłby ją
na samochodowym parkingu, gdyby nie tajemniczy chłopak, który obronił ją przed
napastnikiem. Dziewczynie ciężko pozbierać się po wydarzeniach ostatnich
tygodni, jednak Erin – współlokatorka, a zarazem przyjaciółka – siłą wyciąga ją
z łóżka i zabiera na wykłady. Tu pojawia się kolejny kłopot – do tej pory Jakie
zajmowała miejsce obok Kennedy’ego, teraz musiała wybrać inne, gdyż wspomnienia
związane z dniem ich zerwania były wciąż świeże i bolesne. Jaqueline przenosi
się na tyły sali i… odnajduje tam swego wybawcę. Ten dzień jednak również nie
przynosi dziewczynie najlepszych wiadomości. Uświadomiona przez dr Hallera wie
już, że po dwutygodniowej nieobecności na wykładach z ekonomii, ciężko będzie
jej nadrobić materiał i zaliczyć egzaminy, na których jej nie było. Wykładowca
jednak idzie Jackie na rękę i zgadza się dać jej kolejną szansę, pod warunkiem,
że wykona projekt, który jej zleci, sugerując przy tym, by skontaktowała się z
tutorem, który chętnie pomoże jej w tym zadaniu. Tym sposobem, poprzez wymianę
maili, dziewczyna zaprzyjaźnia się z Landonem, tutorem ekonomii, co wcale nie
przeszkadza jej w jednoczesnym zaprzyjaźnianiu się z Lucasem, chłopakiem, który
uchronił ją przed gwałtem, a który w miarę zapoznawania, wydaje się coraz
bardziej tajemniczy i pełen sekretów. To jednak nie wszystko. Na Jaqueline
wciąż czeka masa niebezpieczeństw i kłopotów, z którymi nie zawsze będzie w
stanie poradzić sobie na własną rękę.
Powieść określana jest mianem romansu obyczajowego.
Porywającego, opisującego miłość piękną i potężną. Szczerze? Bez przesady.
Owszem, książkę czyta się szybko i dość przyjemnie, ale brak tu przyspieszonego
tętna i wypieków na twarzy. Dobra do pociągu czy samolotu, bo to całkiem
porządny czasoumilacz, ale żeby coś więcej…?
Przyznam szczerze, że podczas czytania ciągle nasuwało mi
się określenie „zmierzch In real life”. On ratuje ją z opresji, jest
tajemniczy, mają wspólnie zajęcia, on jest (oczywiście) nieziemsko wręcz
przystojny - tak samo jak Kennedy zretszą… i praktycznie każdy szkolny byczek.
W ogóle tutaj urodę chłopców można określić albo jako „zabójczo przystojny o
hipnotyzujących oczętach”, albo „biceps palce lizać”, albo „pryszczaty troll” i
nie ma nic pomiędzy. Głowna bohaterka mimo że niegłupia i piątkowa uczennica,
to jednak dość często wydawała mi się infantylna i jakaś taka nijaka. Okropnie
drażniło mnie to, że okazywała się płytka jak woda w klozecie, kiedy temat
schodził na facetów; „ten jest przystojny, omójbożejakiprzystojny, a ten to ojezu
masakra jakaś, ogólnie inteligencja jest ok, sama jestem inteligentna i Landon
jest inteligentny, ale Landona jeszcze na oczy nie widziałam, więc ojezusmaria,
co będzie jeśli okaże się, że on wygląda tak jak ten koleś, który właśnie mnie
minął” – tak to mniej więcej wyglądało i doprowadzało mnie do szewskiej pasji.
Nie zrozumcie mnie źle – ja UWIELBIAM romanse, ale jednak oczekuję czegoś
więcej, a tutaj nie ma wiele więcej niż w standardowym romansie. POZA TYM,
Jackie omal nie została zgwałcona. I to kilkukrotnie. Sposób, w jaki sobie z
tym radzi jest co najmniej niedorzeczny i nieprawdziwy. Moja przyjaciółka
przeszła przez coś podobnego (z tym, że jej żaden Lucas nie przyszedł na pomoc)
i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że sytuacje i zachowania opisane w „Tak
blisko…” tak mają się do rzeczywistych jak My Little pony do Koszmaru z Ulicy
Wiązów. Autorka zrobiła niewystarczający research, jeśli w ogóle jakikolwiek
zrobiła.
Przejdźmy do Lucasa, wybawiciela. Chłopak jest ciekawy. Jest
tajemniczy, wcale niegłupi, zdolny, bo świetnie rysuje i gada całkiem do
rzeczy. Lucas to bad boy – chłopak, o którym chcemy i lubimy czytać. Mało tego,
Lucas to chłopak z przeszłością, który przeszedł przez piekło, co czyni go
jeszcze bardziej wrażliwym, słowem – mieszanka, która nie istnieje w realu,
dlatego chętnie sięgamy po książki takie jak „Tak blisko…”.
Fabuła szalenie porywająca nie jest, jak to w przypadku
obyczajówek bywa, i żadnych części ciała mi nie urwało, nie ukrywam jednak, że
książkę czytało mi się dobrze, lekko i bez zgrzytów, ale oczekiwałam więcej.
Komu polecam? Nastolatkom, bo to powieść skierowana
zdecydowanie do nastoletnich czytelniczek, oraz osobom, które mają ochotę na
coś lekkiego na niedzielne leniwe popołudnie.
Książkę mogłam przeczytać dzięki uprzejmości wydawnictwa Jaguar
____________________________________________________________________
Notka od moi. Znów będę musiała się na pewien czas ulotnić, mam nadzieję, że będzie to jedynie kilka dni, nie dłużej. Mam bowiem w planach zaprojektowanie własnej naklejki na kindla i jeśli chcę, żeby wyglądało to w miarę dobrze, muszę jakiś czas poświęcić fotoszopowi, a jak już się tym zajmę, to – jak znam siebie – będzie tak, jakby mnie wcale nie było :D Ale zaplanowałam już sobie, co będę czytała jako następne, więc recenzja ukaże się wcześniej niż za pół roku :D
Hej
OdpowiedzUsuńBardzo lubię i cenię Twojego bloga, jesteś nawet u mnie na liście "czytane", dlatego nominuję Cię do Liebster blog! Całkiem niedawno wzięłam w tym udział i teraz chętnie podaję dalej.
Więcej informacji, znajdziesz u mnie pod tym adresem: http://ksiazki-moja-kofeina.blogspot.com/2013/07/mrozona-kawa-wersja-pierwsza.html
A w prezencie, przepis na prostą kawkę:)
No mam nadzieje, że wcześniej niż za pół roku :D
OdpowiedzUsuńNawet wcześniej, bo stwierdziłam, że ze względu na te upały nie mam chyba weny na fotoszopa, a ja jestem artysta (nie bardzo) i musi mnie natchnąć, żeby tworzyć xD
UsuńNiestety nie dla mnie
OdpowiedzUsuńNie w moim stylu, chociaż opis całkiem ciekawy :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
Mam na nią ochotę :D
OdpowiedzUsuń