Autor: Christine Feehan
Tytuł: Mroczny książę
Wydawnictwo: Amber
Opis książki: Raven, młoda Amerykanka o parapsychicznych zdolnościach, ucieka na koniec świata - przed niechęcią i uprzedzeniami. W mrocznych Karpatach spotyka Mikhaila, księcia Karpatian - ginącej pradawnej rasy. Tylko Raven może ocalić go przed nim samym i rozświetlić noc spowijającą jego duszę. Tylko Mikhail może uleczyć jej rany i obdarzyć wieczną miłością. Łączy ich wyrok przeznaczenia i potęga uczucia. Lecz przeciwko sobie mają tych, w których budzą lęk i nienawiść. Którzy nie spoczną, póki Karpatianie nie znikną ze świata śmiertelników...
Ocena: 2/6
Książkę przeczytałam już kilka lat temu (wtedy było to chyba
nieoficjalne tłumaczenie) i pamiętam, że bardzo mi się podobała. Warto
nadmienić, że wtedy dopiero zaczynałam przygodę z romansem paranormalnym i nie
zdawałam sobie sprawy, że istnieją lepsze książki z tego gatunku.
„Mroczny Książę” opowiada historię Michaiła, księcia pradawnej,
wymierającej już rasy Karpatian, który zmęczony swoją nieśmiertelną
egzystencją, postanawia popełnić samobójstwo. W ostatniej chwili w jego myśli
wdziera się kobieta. Raven posiada parapsychiczne zdolności, a chcąc
wykorzystać swój dar, pomaga ujmować groźnych przestępców... nie stroni jednak od grzebania w cudzych myślach. Tym razem jednak, nie ma pojęcia, z kim zadarła. Jak to bywa w tego
typu powieściach, ta dwójka zakochuje się w sobie, jednak los bezustannie płata
im figle i nie pozwala cieszyć się sobą.
„Mroczny Książę” oraz kolejne części serii to dokładnie ten
sam utarty schemat. Jeśli ktokolwiek z Was czytał, wie, co mam na myśli. Jeśli
nie czytaliście, postaram się Wam to nakreślić. Wygląda to tak:
- zły, mroczny, dziki Karpatianin spotyka kobietę;
- odzyskuje możliwość widzenia kolorów (to właśnie daje tym facetom do zrozumienia, że napotkana białogłowa jest tą jedyną i nie mogą bez niej żyć);
- kobieta opiera się;
- Karpatianin zmusza kobietę do uprawiania seksu (często wbrew jej woli, to żaden problem, najwyżej ją trochę posiniaczy i zniszczy jej psychikę – nic wielkiego);
- kobieta nienawidzi Karpatianina;
- Karpatianin zmusza kobietę do uprawiania seksu, tym razem odprawiając pradawny rytuał, którym przywiązuje kobietę do siebie;
- rozstanie – kobieta uświadamia sobie, że nie może żyć bez Karpatianina (nie wiem, co Wy na to, ale według mnie to typowe objawy syndromu sztokholmskiego);
- akcja – ktoś próbuje zabić Karpatianina i jego partnerkę;
- seks;
- seks;
- seks;
- smutek;
- seks;
- szczęście;
- seks;
- koniec.
Oczywiście każdy Karpatianin jest nieziemsko przystojny i,
co rozumie się samo przez się, bardzo hojnie obdarzony przez naturę. Ich
partnerki, rzecz jasna, nie szczędzą nam swoich przemyśleń na ten temat. Swoją
drogą, to nie do końca to rozumiem. Niby chodzi o wieczną miłość, a w każdym
paranormalu czytam o niewyobrażalnych rozmiarów męskości. Nigdzie i nigdy ten
aspekt nie został pominięty i szczerze mówiąc, kiedy po kilkuletniej już
przygodzie z romansem paranormalnym
czytam takie opisy, nie mogę powstrzymać się przed wywróceniem oczami.
Wracając do książki – można przeczytać jeden tom, ale nie
warto czytać kolejnych, bo dalej nic się nie zmienia. Postacie są bezpłciowe i
odróżnić je można jedynie po imionach. Ewentualnie po umiejętnościach (bo kimże
by byli, gdyby nie mieli supermocy?).
Dziś, po tych kilku latach, biję samej sobie brawo –
przeczytałam sześć tomów. Ba! Mam je na półce i nie mam pojęcia, co z nimi
zrobić, bo na ich miejscu chętnie widziałabym inne, ciekawsze książki. Niedawno
sięgnęłam po siódmy tom, ale nie dałam rady przeczytać nawet jednej strony. Po
takiej ilości romansideł, jakie przeczytałam, ta seria jest zwyczajnie przykra.
Komu polecam? Osobom, które dopiero chcą zacząć przygodę z
romansem paranormalnym, by wdrożyć się w zasady rządzące gatunkiem.
Dlaczego mimo wszystko daję 2, nie 1? Cóż, pamiętam, jak bardzo
podobała mi się ta książka za pierwszym razem i że czasem jednak zaskakiwała
(poza tym byłoby to niesprawiedliwe, bo naprawdę nędznym tworem z tego samego
gatunku, była „Klątwa Tygrysa”; w porównaniu do niej „Mroczny Książę” to
majstersztyk).
O czyli coś dla mnie :P
OdpowiedzUsuńHmm... Bardzo słaba ocena, więc bez stresu odpuszczę sobie tę książkę (i całą serię). Dzięki za cynk!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Kiedyś miałam wypożyczoną bodajże tę część w bibliotece (już dokładnie nie pamiętam), ale jej nie przeczytałam. Raczej nie sięgnę po tę serię, gdyż ta okropna okładka mnie odstrasza. Dodatkowo Twoja nieprzychylna opinia przekonała mnie na 100%, że są o wiele lepsze książki dla których warto poświęcić swój czas;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Haha, fajna recenzja :D Zastanawiam się jak można się zmusić do czytania czegoś takiego :D
OdpowiedzUsuńTzn. książki, nie recenzji ;D
UsuńNo wiesz, z początku było fajnie, ale w końcu człowiek odkrywa ciekawsze książki i patrzy przez ich pryzmat na to, co kiedyś tam czytał, a potem sam siebie pyta, jak do tego doszło :P
OdpowiedzUsuńCzytałam ją dawno temu, nawet mi się podobała, albo wrażenia już mi się zatarły. Wyobrażasz sobie, że autorka spłodziła tej serii ponad 20 tomów (o ile dobrze pamiętam)i wszystkie na tym samym schemacie. Mnie zastanawia kto,to czyta. Po pierwszy sięgasz z ciekawości, po drugi też, ale jak w kolejnym znajdujesz to samo, to co czytać ?
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce. Opis wydaje się być ciekawy, ale sądząc po Twojej recenzji, nie warto zaznajomić się głębiej z tą sagą. Gigantyczną sagą właściwie.
OdpowiedzUsuńJuż od dość dawna nie czytałam książek z wyd. Amber. Wydaje mi się, że występuje tam przesyt powieści z serii paranormal romanse i każda z nich jest do siebie łudząco podobna, że aż szkoda. Być może gdyby nie pojawiały się one hurtem, to i nasz odbiór byłby bardziej sprzyjający, a tak?>
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś tą książkę.. no cóż w większości się zgadzam. Ale patrząc na kolejne części nie jest tak źle. Tylko ta pierwsza jest delikatnie mówiąc zboczona. Jednak znam dużo lepsze książki tego typu "Akademia wampirów" czy "Wodospady Cienia" są dużo lepsze.
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś tą książkę.. no cóż w większości się zgadzam. Ale patrząc na kolejne części nie jest tak źle. Tylko ta pierwsza jest delikatnie mówiąc zboczona. Jednak znam dużo lepsze książki tego typu "Akademia wampirów" czy "Wodospady Cienia" są dużo lepsze.
OdpowiedzUsuń